Pełno bananów na ulicach mojego miasta. Gdzie nie spojrzeć tam markowe ciuchy i sprzęt elektroniczny. Dziwne, że daję się czasem wciągać do tego całego szaleństwa...
Converse i Vansy - dwa rodzaje najpopularniejszych butów. Czy nie łatwiej byłoby powiedzieć trampki i tenisówki? Czy to taka wielka różnica? Ktoś mi rzuci tu pewnie hasłem "wytrzymałość", które jednak zależy od indywiduum rzeczy, którego nie możemy przewidzieć tylko za pomocą firmy.
Rozmowy też wiecznie polegają na markach. Ludzie nie pytają o możliwości kolorów, ale o cenę, a co za tym idzie również o markę. Restyle, Rockmetalshop, H&M... Co za różnica? Czy naprawdę naszywka na ciuch, albo znaczek na komórce jest wart potrojeniu ceny rzeczy? A może czujemy się lepiej z myślą, że nosimy na sobie spodnie za 600 złotych i podwyższa to naszą samoocenę?
PS: Chwilą ciszy uczcijmy pamięć automatów do napojów w holu placówki, którą wszyscy świetnie znamy. Dnia 02.01.2013 roku opuściły nas zastąpione pustą podłogą i kasą. Bez was ten hol nigdy już nie będzie taki sam :(
Ktoś Nieistotny
automaty [*]
OdpowiedzUsuń