środa, 26 grudnia 2012

Pierwsze kroki i cierpienie...

Popadam w rutynę. Powoli przyzwyczajam się do bólu w mostku. Astma rzadko mi odpuszcza. Lubi o sobie przypominać.

Będąc nikim nie jestem w stanie być kimś. Muszę to zmienić. Muszę się pokazać. W końcu przecież chcę do czegoś dojść, tak?

W styczniu kupuje tablet graficzny. Problem polega na tym, że się na tym nie znam. Dwa lata rysuję. Z niczego do czegokolwiek. Denerwuje mnie czasem to, że wszystko nad czym tyle pracuję nazywane jest "talentem". To nie talent. To ciężka praca i serce włożone w naukę. Jeszcze tyle przede mną...

Stresuję się przyszłością. Boję się. W tym strachu nie pomaga mostek, który nie chce współpracować. Żałuję... Żałuję tak wielu rzeczy, które teraz upierdliwa Mu lubi mi wypominać.

Pamiętam jakby wczoraj pierwszy raz dała mi w twarz. Bolało. Boli do dzisiaj, ale trochę inaczej. Nigdy mnie za to nie przeprosiła. Cierpię tym wspomnieniem od lat. Zawsze gdy jest źle to i jeszcze jedno wspomnienie wraca.

Przepraszam Cię jeśli to czytasz...

Boli mostek.
Ból przyzywa wspomnienia.
Cierpi ciało.
Cierpi dusza ukamienowana.

PS: Już nawet komputer mi się tnie z tej melancholii ;)

Ktoś Nieistotny

2 komentarze:

  1. Spoko blog :D
    Miałam kiedyś takie tło xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, to jest takie życiowe, uczuciowe, prawdziwe. Bardzo ciekawie, podoba mi się, bardzo, zapraszam do mnie
    http://wehwjd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń